Zachłyśnięcie to nie to samo co zakrztuszenie lub zadławienie. Zakrztuszenie to dostanie się ciała obcego do dróg oddechowych, a o zachłyśnięciu dziecka mówimy, gdy woda, ślina lub płynny pokarm przedostanie się do dróg oddechowych. I jak sobie wtedy poradzić?
Układ pokarmowy i oddechowy mają wspólną część. Z przodu biegną drogi oddechowe, a z tyłu drogi pokarmowe. Jeżeli wszystko gra, to w momencie przełykania – jedzenia lub śliny – drogi oddechowe są przymykane, a treść pokarmowa trafia do przełyku. Problem zaczyna się, kiedy trafia do tchawicy. Wtedy zaczyna się zachłyśnięcie/zakrztuszenie.
Co robić? Zacznijmy od rozprawienia się z dwoma metodami, które pierwsze nasuwają się wielu rodzicom, gdy ich maluszek zacznie mieć kłopoty. A to są tylko mity, które mogą zaszkodzić jeszcze bardziej!
Mit 1 – klepanie po plecach
Dopóki poszkodowany kaszle – nie przeszkadzaj mu! Naturalne odruchy są najbardziej efektywne. Jeżeli poszkodowany może kaszleć, to oznacza, że drogi oddechowe zostały tylko częściowo przyblokowane. Prędkość strumienia powietrza wylatującego z krtani może dochodzić do 120 m/s. W przeliczeniu na nasze daje to 432 km/h! Nawet najmocniejsze uderzenia plecy nie pozwolą osiągnąć takiego poziomu efektywności. Pomijam fakt dodatkowego dyskomfortu u poszkodowanego, który nie dość że ma problemy z oddechem, to jest jeszcze bity po plecach.
Kaszel to mimowolna reakcja skurczowa spowodowana podrażnieniem błony śluzowej górnych dróg oddechowych. Uderzenia w plecy wykorzystuje się dopiero w momencie pełnej niedrożności dróg oddechowych. Będzie się to objawiać „cichym” nieefektywnym kaszlem oraz brakiem możliwości zaczerpnięcia oddechu.
Mit 2 – łapanie dziecka za nóżki i potrząsanie
Jedna z najbardziej makabrycznych metod! Brrrr…. Wyobraźmy to sobie. Niemowlak zaczyna się krztusić, łapiemy go za nóżki, obracamy głową w dół i zaczynamy trząść trzymając tylko za nóżki. Na stawy takiego dziecka działają gigantyczne siły, które mogą prowadzić do ich trwałego uszkodzenia. W dodatku, takie dziecko jest przerażone. Nie tylko się dusi, ale też nagle wisi do góry nogami i ktoś jeszcze sprawia mu ból. A wpływ tej metody na usunięcie ciała obcego z tchawicy jest żaden. Można tylko wyrządzić ogromną krzywdę!
Nie korzystajcie z powyższych „metod”! Przypomnijcie sobie lepiej po prostu zasady pierwszej pomocy:
Jeśli dziecko kaszle, nie ingeruj, pozwól mu, żeby naturalne mechanizmy obronne zrobiły swoje. Może to trwać 2-3 minuty. Jeśli po tym czasie brak poprawy lub widzisz, że ma coraz większe problemy z oddechem lub traci przytomność, zaczynamy działać.
Jeśli dziecko jest przytomne jesteśmy w dość dobrej sytuacji. Przechodzimy do 5 energicznych uderzeń w okolicę między-łopatkową. Ważne aby główka była skierowana w dół. Pozwala nam to wykorzystać siłę grawitacji. Sposób trzymania: układamy dziecko na przedramieniu, główką skierowane w stronę dłoni, kciuk opieramy na jednym kącie żuchwy, a pozostałe dwa palce na drugim.
Jeśli powyższa metoda nie przyniesie rezultatów, układamy niemowlę na przedramieniu i wykonujemy 5 ucisków klatki piersiowej (pamiętajcie o główce skierowanej w dół). Dopóki dziecko jest przytomne, a ciało obce nie wypadło, wykonujemy na zmianę 5 uderzeń w okolicę między-łopatkową i 5 uciśnięć klatki piersiowej. Najczęściej dochodzi do wypadnięcia ciała obcego/wydzieliny. Należy jednak jeszcze długi czas obserwować dziecko, słuchać jego oddechu. Jeśli coś nas niepokoi – idziemy do lekarza.
- Jeśli wszystko powyższe zawiodło i dziecko straciło przytomność – przechodzimy do resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
Mamy nadzieję, że nigdy nie będziecie musieli korzystać z tych porad, ale bezwzględnie warto je mieć w pamięci 🙂
Szymon i Norbert
Brak komentarzy